Saturday, July 15, 2006

 

Nieskonczonosc w jednej dloni - Matthieu Ricard i Trinh Xuan Thuan

Wprowadzenie
Matthieu Ricard
W jaki sposob zyc? Jak funkcjonowac w spoleczenstwie? Gdzie znajduja sie granice mojego poznania? Niewatpliwie te trzy pytania wyznaczaja nasze glowne egzystencjalne cele. Idealem byloby urzeczywistnienie takiego stanu, w ktorym kazda chwila bylaby przezywana w pelni, inspirowalaby nas i gdybysmy w momencie smierci nie odczuwali zadnego zalu. Wspolne zycie z innymi ludzmi w spoleczenstwie opieraloby sie na zmysle uniwersalnej odpowiedzialnosci, a zdobyta wiedza calkowicie odkrylaby przed nami nature otaczajacego nas swiata oraz naszego umyslu.
Owe trzy pytania postawione na poczatku przyczynily sie do narodzin nauki, filozofii, polityki, sztuki, dzialalnosci spolecznej i duchowosci. Sztuczne rozdzielanie tych aktywnosci moze doprowadzic jedynie do stopniowego zubozenia ludzkiej egzystencji. Kiedy madrosc nie jest poparta altruizmem, nauka i polityka staja sie jak obosieczny miecz, etyka – slepa, sztuka – jalowa, emocje – nieokielznane, a duchowosc – iluzoryczna. Bez wiedzy madrosc marnieje; bez etyki wszystkie dzialania moga stac sie zrodlem niebezpieczenstw, a bez przemiany duchowej sa one pozbawione sensu.
Od XVII wieku do dzisiaj dla wiekszosci ludzi, pojecie nauki stawalo sie stopniowo synonimem wiedzy; jednoczesnie latwo zauwazalny proces gromadzenia wciaz nowych informacji nie ulega spowolnieniu. W spolecznosciach laickich i demokratycznych zycie religijne uleglo oslabieniu, natomiast w spoleczenstwach kierowanych przez religie panstwowa dochodzi czesto do jego radykalizacji. To, co powinno normalnie stanowic esencje religii – milosc i wspolczucie – zostalo, jak pokazuje historia, w tragiczny sposob zdeformowane.
Wielkie tradycje duchowe, zarowno te oparte na dogmatach jak i na doswiadczeniu, oprocz koncepcji metafizycznych oferowaly – czasem na zasadzie dobrowolnosci, czasem jako obowiazujacy system nakazow – takze reguly etyczne, ktore wyznaczaly pewne punkty odniesienia dla ludzkich zachowan. Wspolczesnie punkty te coraz bardziej zacieraja sie – wiekszosc ludzi, nawet tych, ktorzy formalnie naleza do jakiejs religii, nie stosuje sie, ani w sferze mysli, ani dzialan, do zalecen religijnych. Chetniej ufaja „swiatlu” nauki oraz skutecznosci technologicznej, ktora – jak wierza – pozwoli w przyszlosci rozwiazac wszystkie problemy.
Niektorzy uwazaja jednak za bezzasadna opinie, wedlug ktorej to dzieki naukom przyrodniczym bedziemy w stanie wszystko poznac, opisac i wyjasnic. Nauka jest ograniczona juz u swych podstaw domena badan, ktora sama sobie wyznaczyla. Natomiast odnosnie technologii, to przyniosla ona nie tylko wiele dobra, ale doprowadzila do rownie wielkich spustoszen. Sama nauka nie ma nic do powiedzenia czlowiekowi na temat sposobu prowadzenia zycia.
Nauka jest tylko narzedziem, ani dobrym ani zlym. Wychwalanie czy demonizowanie jej nie ma wiekszego sensu niz pochwala lub krytyka sily fizycznej. Sila ramienia moze rownie dobrze zniszczyc, jak uratowac zycie. Naukowcy nie sa ani lepsi ani gorsi od wiekszosci ludzi i, jak wszyscy, stykaja sie z problemami etycznymi, ktore sa wynikiem ich wlasnych odkryc.
Sama nauka nie prowadzi do madrosci. Wielokrotnie pokazala, ze moze dzialac w swiecie, ale nie jest w stanie nad nim calkowicie zapanowac. Wymyka sie rowniez nam samym: pewne jej zastosowania nabraly nieprzewidywalnego rozpedu i zaczely zyc wlasnym zyciem. Dochodzimy wiec do wniosku, ze jedynie dzieki wyznawaniu glebokich etycznych wartosci mozemy we wlasciwy sposob korzystac z mozliwosci tego swiata. Wartosci te moga zostac okreslone tylko dzieki „nauce o umysle”. Duchowosc nie jest wiec tylko luksusem, jest koniecznoscia. Jezeli przez kolejne stulecia bedziemy koncentrowac sie wylacznie na samym prowadzeniu badan naukowych, dokonywaniu kolejnych odkryc i wymyslaniu nowych technologii, to w niczym nie przyczynimy sie nawet do minimalnej poprawy jakosci zycia. Duchowosc powinna wiazac sie z jasnym naukowym spojrzeniem, ale nauka nie nosi w sobie zalazkow duchowosci.
W naszych czasach mozna zauwazyc renesans zainteresowania tymi formami duchowosci, ktore klada nacisk na pragmatyczne aspekty doswiadczenia kontemplacyjnego [*Na Zachodzie zwyklo sie okreslac buddyjska praktyke mianem medytacji. Jednak etymologicznie slowo to pochodzi z lacinskiego meditatio i oznacza rozmyslanie, zaglebianie sie w myslach, czyli cos zupelnie innego niz to, czym faktycznie jest buddyjska praktyka medytacyjna, ktora odnosi sie raczej do intuicyjnego, bezposredniego postrzegania niz konceptualnej analizy. Wlasciwsze byloby tu uzycie slowa kontemplacja (lac. contemplatio = przypatrywanie sie), z tego powodu, wbrew powszechnie przyjetej nomenklaturze zachowalam terminologie uzyta we francuskim oryginale – przyp. tlum.], wolnego od ciezaru dogmatyzmu. Popularnosc, jaka cieszy sie na Zachodzie buddyzm, wzniecila zainteresowanie mediow i doprowadzila do socjologicznych badan, poprzez ktore probuje sie analizowac przyczyny tego zachwytu oraz jego mozliwe nastepstwa. Mozemy wskazac tutaj na dwa dziela Fr?d?rica Lenoira, La Rencontre du bouddhisme et de l’Occident oraz Le Bouddhisme en France1, jak rowniez rozmowy, ktore prowadzil ze mna moj ojciec, filozof Jean-Fran?ois Revel2.
Warto takze wspomniec o dialogu pomiedzy nauka a buddyzmem trwajacym przez ostatnie dwadziescia lat dzieki Dalajlamie i innym myslicielom buddyjskim. Poczawszy od 1987 roku, za sprawa Adama Engle’a i Francisca Vareli, regularnie organizowane sa spotkania Dalajlamy z naukowymi autorytetami reprezentujacymi neurologie, biologie, psychiatrie, fizyke i zachodnia filozofie3. Z tego cyklu spotkan, ktore odbywaja sie pod nazwa Mind and Life (Umysl i Zycie), narodzily sie liczne dziela, jak na przyklad: Passerelles, Quand l’esprit dialogue avec le Corps, oraz Dormir, rêver, mourir4. Pojawily sie rowniez bardziej wyczerpujace opracowania, na przyklad Science et bouddhisme Alana Wallace’a5. Nalezy podkreslic, ze ta wymiana swiatopogladowa nie ma na celu wzajemnego schlebiania sobie oraz pogodzenia obu punktow widzenia, ktore w koncu sa od siebie dosc odlegle. Nie jest ona rowniez trybuna potwierdzenia metafizycznego nieprzejednania, lecz stanowi kolejny krok w procesie zdobywania wiedzy, poznawania natury zjawisk i swiadomosci. Taka atmosfera cechuja sie rowniez rozmowy prowadzone na lamach tej ksiazki.
Zasadnicza roznica miedzy nauka a buddyzmem tkwi w celach, do ktorych daza. W buddyzmie zdobywanie wiedzy podyktowane jest przede wszystkim celem „terapeutycznym”. Chodzi tutaj o wyzwolenie sie z cierpienia, ktorego przyczyna jest szczegolna forma niewiedzy: bledna koncepcja na temat otaczajacej nas rzeczywistosci oraz utozsamianie sie z „ja”, ktore uwazamy za centrum istnienia.
Buddyzm jest jednak gotowy zrewidowac swoje idee, jesli udowodni sie mu, ze nie ma racji. Nie wynika to z tego, ze watpi w gleboka prawde swych odkryc. Nie oczekuje tez naglego anulowania rezultatow osiagnietych w trakcie 2500 lat nauki kontemplacyjnej. Postawa taka oznacza po prostu brak dogmatyzmu w naukach Buddy, ktore przypominaja raczej przewodnik turystyczny, ulatwiajacy poruszanie sie po szlakach wycieczkowych. Ta nauka jest calkowicie oparta na doswiadczeniu, a nie na objawieniu. Jak mowi Dalajlama: „gromadzenie danych o odkryciach naukowych nie jest oznaka pelnej watpliwosci i sceptycyzmu postawy, wynika po prostu z checi dysponowania aktualnymi informacjami”6. W swym poszukiwaniu wiedzy buddyzm nie unika konfrontacji z odmiennymi pogladami, lecz rozwija sie dzieki nim. Liczne debaty metafizyczne z filozofami hinduizmu, w ktorych buddyzm uczestniczyl w ciagu wielu stuleci oraz dialog, jaki utrzymuje z nauka i innymi religiami, pozwolily mu oczyscic, sprecyzowac i rozszerzyc jego wlasne poglady filozoficzne, logike oraz sposob pojmowania swiata.
Otwartej postawy buddyzmu nie nalezy mylic z tanim oportunizmem. Calosc jego dorobku filozoficznego jest imponujaca, traktaty na temat zycia kontemplacyjnego inspiruja i poruszaja swoja glebia, a sama buddyjska praktyka duchowa wymaga wielkiej wytrwalosci. „Nie mysl o szybkiej realizacji, lecz medytuj do ostatniego tchu” – mowil Milarepa, wielki tybetanski jogin-pustelnik.
Wewnetrzna przemiana, ktora ma prowadzic do Oswiecenia, jest innego rodzaju procesem niz filozoficzne poszukiwania, czy przyrodnicze badania naukowe. Buddyzm jest w swej esencji nauka o Oswieceniu i patrzac z tego punktu widzenia, kwestia, czy Ziemia jest kulista czy plaska, nie ma zadnego znaczenia.
Prowadzone na lamach tej ksiazki rozmowy nie maja na celu nadawac nauce mistycznych rysow, ani podpierac buddyzmu naukowymi odkryciami. Nie chodzi o sporzadzanie listy mniejszych lub wiekszych podobienstw pomiedzy buddyjska tradycja kontemplacyjna a naukowymi teoriami, ktore nieuchronnie podlegaja zmianom, ale o okreslenie miejsca nauki w szerszej koncepcji zycia. Chodzi rowniez o pokazanie, ze buddyzm jest zdolny zlikwidowac rozbieznosci pomiedzy realizmem (zwykly punkt widzenia, wedlug ktorego zjawiska egzystuja w sposob rownie realny i solidny, na jaki wygladaja) a odkryciami nowoczesnej nauki, ktore podwazaja to uporczywe przywiazanie do immanentnej natury rzeczy. Dzieki temu mozna tez wyznaczyc ramy myslenia i dzialania odpowiednie do naszych czasow.
Werner Heisenberg, jeden z ojcow fizyki kwantowej, napisal: „Uwazam, ze ambicja przekraczania przeciwienstw, ktora zawiera synteze zarowno racjonalnego zrozumienia jak i mistycznego doswiadczenia jednosci, to mythos, jest ona wyrazonym lub nie celem badan naszej epoki.7”
Ksiazka ta przedstawia rowniez fragmenty dwoch biografii: astrofizyka, ktory urodzil sie w buddyjskim kraju i ktory pragnie skonfrontowac swa wiedze naukowa z tradycyjnymi zrodlami filozoficznymi, oraz zachodniego naukowca, ktory zostal mnichem buddyjskim i ktorego osobiste doswiadczenie doprowadzilo do porownania tych dwoch obrazow rzeczywistosci.
Trinh Xuan Thuan znajduje sie pod wplywem trzech kultur: wietnamskiej, francuskiej i amerykanskiej. Urodzony w Hanoi w 1948 roku, w trakcie wojny kolonialnej, szesc lat przed porazka armii francuskiej pod Dien Bien Phu, zdobywal wyksztalcenie w szkolach i liceach francuskich w Sajgonie. Gleboko naznaczony przez europejska kulture, zdecydowal sie w 1966 roku wyjechac do Francji, by tam studiowac fizyke. Wydawalo mu sie, ze ta dziedzina nauki moze mu dac, przynajmniej czesciowo, odpowiedzi na pytania o nature swiata, ktore sobie zadawal. Jego plany zostaly jednak zniweczone. W konsekwencji slynnej przemowy wygloszonej tego samego roku w Phnom Penh przez generala de Gaulle’a, w ktorej zazadal natychmiastowego wycofania oddzialow amerykanskich z Azji Poludniowo-Wschodniej, zerwane zostaly kontakty wietnamskiego rzadu z Francja. Wietnamczycy stracili mozliwosc wyjazdu na studia do Francji. Po rocznym pobycie na politechnice w Lozannie w Szwajcarii, Thuan udal sie do Stanow Zjednoczonych, kierujac swe kroki do Mekki astrofizykow, jaka byl wowczas Caltech (California Institut of Technology). Caltech dysponowal na Mount Palomar teleskopem o pieciometrowej srednicy, byl to najwiekszy wowczas teleskop na swiecie. W 1967 roku kampus instytutu przenikal duch odkrywcy galaktyk, Edwina Hubble’a, ktory przedstawil takze dowody na rozszerzanie sie Wszechswiata [*Slowo Wszechswiat pisze duza litera jako imie wlasne, gdy oznacza ono nasz Wszechswiat; w pozostalych wypadkach pisze je mala litera, podobnie jak przyjelo sie pisac „nasza Galaktyka” i „inne galaktyki” – przyp. tlum.]. Czas studiow Thuana przypadl wiec na goracy okres w astrofizyce, byl on swiadkiem odkrywania wielu nowych zjawisk. Jak sam powiedzial: „Dorastalem w tak burzliwych intelektualnie czasach, ze mysl o zostaniu astrofizykiem wydawala mi sie coraz bardziej pociagajaca.” Odtad nie przestawal obserwowac Wszechswiata i stal sie jednym z najwiekszych specjalistow zajmujacych sie teoriami powstawania galaktyk. Jest autorem wielu bardzo cenionych dziel popularnonaukowych8, obecnie wyklada na uniwersytecie w Wirginii.
Ja sam posiadam wyksztalcenie naukowe, wiele lat spedzilem na badaniach w Instytucie Pasteura, w dziale genetyki komorkowej profesora Fran?oisa Jacoba, laureata Nagrody Nobla z medycyny. Intelektualna atmosfera tego miejsca byla bardzo stymulujaca. W 1967 roku wyjechalem do Indii, zeby spotkac wielkich mistrzow tybetanskich. Zostalem uczniem jednego z nich, Kandziura Rinpocze. Przez wiele nastepnych lat, prowadzac nadal badania naukowe, zanurzalem sie podczas kazdych wakacji w niezwyklej atmosferze pustelni-klasztoru tego medrca znajdujacej sie w Dardzylingu. W 1972 roku, po obronie pracy doktorskiej, zdecydowalem sie zamieszkac w Himalajach. Najpierw zylem w Indiach, potem w Bhutanie i Nepalu, gdzie spedzilem dwanascie lat z moim drugim mistrzem, Dilgo Czientse Rinpocze. Wiele razy towarzyszylem mu w jego podrozach po Tybecie pomimo tragicznej sytuacji, ktora panuje tam w wyniku chinskiej okupacji. Obecnie przebywam w klasztorze w Szeczen, niedaleko Katmandu.
Pierwszy raz spotkalem Thuana w 1997 roku w Andorze podczas uniwersyteckiego lata. Odbywalismy wtedy dlugie, pasjonujace dyskusje, spotykajac sie posrod wspanialej scenerii pirenejskich pejzazy. Z tej wlasnie przyjacielskiej wymiany pogladow, ktore czasem prowadzily nas do konsensusu, a czasem pokazywaly roznice zdan, narodzila sie ta ksiazka.

Liczba stron: 492



Kup Nieskonczonosc w jednej dloni - Matthieu Ricard i Trinh Xuan Thuan w CzaryMary.pl






<< Home

This page is powered by Blogger. Isn't yours?